Sex Telefon z przyjaciółką
Inga to świetna kumpela. Znamy się jeszcze z czasów przedszkolnych. Nasza przyjaźń przetrwała okres młodzieńczego buntu, miłosne wzloty i upadki. Do tej pory postrzegałem ją wyłącznie jako kompankę do wspólnych wypadów na skałki, górskich wędrówek czy pogaduszek. Opowiadałem jej o swoich erotycznych podbojach i kolejnych dziewczynach, które z czasem przestawały być „tą jedyną”. Miałem trzydziestkę na karku, ale jakoś nie zdołałem się ustatkować. Inga natomiast zdążyła dwukrotnie stanąć na ślubnym kobiercu i dwukrotnie się rozwieźć. Była samotna od ponad pół roku, ja od kilku miesięcy też nie miałem dziewczyny. Najbardziej brakowało mi seksu, nie potrafiłem jakoś zaproponować tego kumpeli. Zresztą dzieliły nas tysiące kilometrów, Inga mieszkała w Nowym Yorku, a ja w Warszawie.
– Inga, ty jesteś sama, ja jestem sam, każdy ma swoje potrzeby…. – zacząłem pewnego razu.
– Proponujesz mi przyjacielski sex? W takim razie prawdą są słowa, że przyjaźń między kobietą i mężczyzna zawsze kończy się w łóżku. Ale ja nie mam nic przeciwko. Na początek proponuję sex telefon bo może minąć trochę czasu za nim znowu się spotkamy. Wiesz, możemy sobie pofantazjować erotycznie i zapewniam cię, że jak dobrze pójdzie każde z nas osiągnie orgazm, może nawet kilka podczas jednego seansu. Propozycja kumpeli poważnie mnie zaskoczyła, w pierwszej chwili nie wiedziałem, co powinienem powiedzieć, jak zareagować. Spodziewałem się raczej ostrej bury, a nie akceptacji. Postanowiłem jednak skorzystać z propozycji.
– Co masz na sobie? – zapytałem nie owijając w bawełnę.
– Szlafrok, właśnie wyszłam z wanny – odpowiedziała Inga.
– W takim razie ja ten szlafroczek zdejmę i zajmę się twoją cipką, mam bardzo zwinny języczek, zaraz poczujesz, co to dobry sex, kochanie. Kumpela jęczała, mruczała i wydawała dźwięki, które świadczyły, że jest jej dobrze.
Nasze sex rozmowy zawsze zaczynały się niewinnie i z każdą chwilą stawały się coraz ostrzejsze. Inga opowiadała jak zrywa zemnie bokserki i pieści moje klejnoty. Robiła to szybko, jej ręce i usta były zwinne i doskonale skoordynowane. Czułem się jak podczas dobrego seksu, nic więc dziwnego, że bardzo szybko szczytowałem. Inga także miała orgazm i to nie jeden. Rozmowy erotyczne stały się naszą codziennością. Początkowo traktowałem to jako substytut seksu i byłem przekonany o tym, że Inga traktuje nasze erotyczne fantazje podobnie. Fantazjowaliśmy w różny sposób, bywało, że kumpela zamieniała się w uległą sukę, a ja ostro brałem ją od tyłu, innym razem to ja byłem psem i wiernie służyłem swojej pani, dokładnie liżąc jej cipkę i pieszcząc nabrzmiałe sutki. Niekiedy Inga zamieniała się w kucharkę, sprzątaczkę, pokojówkę czy kelnerkę, ja bywałem listonoszem, komornikiem i biznesmenem. Nasze sex telefony przesycone były erotyzmem i fantazją. Jęczałem z rozkoszy, gdy Inga pieściła mojego penisa, wyobrażałem sobie jej usta i palce, dzięki którym tryskałem niczym fontanna. Ja także nie pozostawałem dłużny, mój język był zwinny, palce także. Nie stroniliśmy także od erotycznych zabawek, szczególnie pomocny okazał się wibrator, który wydawał charakterystyczny dźwięk. Brzęczenie wibratora w połączeniu z jękami Ingi sprawiał, że mój penis stawał na baczność, a po kilku ruchach ręką tryskał obficie. Sex Telefon stał się naszą wspólna odskocznia.